Komentarze: 0
Pół roku minęło. Po udręczeniach przyniewolonego pobytu na odległej północy, pełna radości i niepokoju Iza powracała do stron rodzinnych. Za sobą pozostawiła przygnębienie i nudę przymusowej jednostajności, przed nią otwierał się świat sztuki, swobodnej działalności, mowy ojczystej. Dążyła w przyszłość w upojeniu wesela, zarazem jakichś trwożnych przeczuć, śmiejąc się do wolnych przestrzeni, wieżyc kościelnych błyszczących z oddali i słońca.