Komentarze: 0
Nazajutrz o północy, w ciszy białego dworku rozległo się kołatanie we drzwi; wolne, potem coraz głośniejsze, utyskujący głos Marty domagającej się podania przez przymknięte drzwi zapowiedzianego telegramu i broniącej przejścia. Rozległ się gruby głos:
— W imię prawa! Otwierajcie!
Kobiety porwały się przerażone, rozpoczął się ruch i zamęt.
— O Jezu! — warczała Awdotia — O Jezu!
Z kolei wyskoczyła panna Ludwisia i cieniutkim głosikiem zaczęła piszczeć:
— Czego wy wrywacie się zbóje! po co cichej rodzinie spokój zakłócacie? Czy wy się Boga nie boicie? czy wy Najświętszej Panny i wszystkich świętych, za wasze niecnoty się nie boicie!
|
||